Forum BaseBall.fora.pl Strona Główna
Zaloguj

Sny
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BaseBall.fora.pl Strona Główna -> Hyde Park
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:38, 15 Lip 2009    Temat postu:

Jak wiecie w dzisiejszych czasach słok jest malo popularny, a rządzi niestety warzkowizna. I to wlaśnie słok byl głównym tematem mojego snu.

Coś tam było na tym sloku, nie wiem jakiś festyn i byly zmiany. Byłem z Marianem i molo było w krztałcie litery S i jeszcze przedłużone dalej. Więc ogólnie był taki zygzak. Nie wiedzieliśmy z początku gdzie tu 2 metry, zeby można bylo poskakac, więc Marian skacze na pierwszym z brzgu, a tu 1,60 czy 1,40. Potem zauważyliśmy napisy i na samym końcu molo, tam gdzie siedza ratownicy jest 2 metry. Była też taka wysoka skocznia z 10 metrów nad woda, z ktorej można było skakać. Też u boku ratowników. Widziałem jak tam jakieś dziecko skakalo, ale potem obiło mi się o uszy, że to tylko od 21 lat jest. Wiem jeszcze, że byliśmy gdzieś tam już poza zbiornikiem do kąpieli i szedł narąbany koleś, my też chyba potem chalismy. W koncowce siedzieliśmy na molo, ktore wyglądalo jak kryty basen ze schodami na gore i Damian cos tam mówił 'kurde, trza było na warzke, tutaj to lipa jest'.
Na koniec skimś tam siedząc jeszcze widziałem jak jakieś panience spadł dół od bikini po skoku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:10, 19 Lip 2009    Temat postu:

Bardzo dziwny sen.

Przede wszystkim w szkole był burdel i chaos. Mieliśmy pisać maturę, ale nie wiedzieliśmy gdzie iśc, bo każda klasa pisała w innej pracowni. W końcu kumpli zaczępiły 2 nauczycieli i wskazały miejsce, ja się spóźniłem i ledwo zdążyłem. Tam był jeszcze jakiś prfesorek co nam tłumaczył jak wypełniać, itp. Była to matura pisemna z polskiego. Pierwsze 2 zadania to była rozprawka i wypracowanie i to napisałem, a potem... zasnałem na ławce. Gdy czas się skończył profesorek mnie obudził i zabrał pracę. Od razu sprawdzał i miałem 1 punkt na 42 możliwe. Ale wciąż nie wiadomo czy zdałem, bo dopiero za jakiś czas będzie wiadomo ile punktów zalicza maturę. Magnum, który też pisał miał 10 punktów na 42 i martwił się, że nie zaliczy.

W śnie jeszcze pamiętam, że jeden z największych prymusów z mojej klasy nie zdał, bo udupiła go pani od fizyki, bo coś tam odjebał. Ale nie była to Biesłana, tylko Urbaniakowa z gima.

I ostatnia część snu, gdzieś w jakieś knajpie zamawiałem zapiekankę, potem musiałem gdzieś lecieć ;p
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:05, 22 Lip 2009    Temat postu:

Dzisiaj miałem 3 sny z czego drugiego nie pamiętam. Masakryczne sny dodam. Brrr

Pierwszy sen to po prostu masakra, myślałem, że moje życie dobiega końca, po obudzeniu się... takaaa ulga.
Do KSSP dołączył taki chłopak krokodyl, taki jak w kreskówkach, był bardzo wolny, ale miał zapał. Potem nie chodził na treny i w sumie dobrze, bo nie lubliśmy go i słabo grał, aż w końcu kiedyś przyszedł na tren. Byłem ja i Aro. Myśleliśmy co robić, aż w końcu postanowiliśmy go... zabić! Aro wyciągnął pistolet i strzelił mu w łeb. Pierwszy pocisk nie wybuchł, bo nie był załadowany, a potem jeb. prosto w czachę. Wszystko działo się obok mojej klatki i marty balkonu. Potem ludzie wracali z roboty, w tym mój ojciec. Ja poszedłem na chwilę do domu, żeby nie budzić podejrzeń, a Aro miał zasłaniać tego gościa, którego zabił/zabiliśmy.
Potem dopiero zdaliśmy sobie sprawę co my najlepszego zrobiliśmy, przecież trafimy do więzienia. Ogarneła nas panika. Aro chciał schować te zwłoki w kanale za torami, ale przecież i tak je znajdą i będą odcinki palców. Wiem też, że powiedzieliśmy chyba Kapicy o tym zdarzeniu i on tak fajnie tym swoim akcentem: 'Pojebało was, żadnych odcinków nie będzie widać, tylko ubierzcie rękawiczki'.
Tak czy siak już dalej słabiej kojarzę. Wiem, że w końcu rodzina zabitego zgłosiła na policję zaginięcie i zaczeła się akcja. W końcu chyba nas gonili policjanci, bo coś kojarzę o ucieczce za tory.
Naprawdę koszmar! Mimo iż to nie ja użyłem spluwy, brałem w tym udział. Już miałem przed oczami koniec życia i myśli samobójcze.
Jeszcze chyba nigdy nie odczułem takiej ulgii po obudzeniu się, gdy człowiek się dowiaduje, że... to był tylko zły sen.



Drugiego sna niestety nie kojarzę.


Trzeci sen też można podzielić na etapy. Wszystko działo się na pierwszym wiadukcie koło peronu. Najpierw gdzieś na jakimś sianie czy czymś leżeliśmy sobie 3 osoby: ja, heciu i ktoś jeszcze i jaraliśmy fajki.
Kolejna część snu była następująca.
Idę sobie tam tym wiaduktem i spotykam Iwana, Damianka, Kojota, Filipka, Stolara z klasy. Stolar właśnie skończył 18 lat, więc pokazał mi dowód. Chłopaki mówią czy skocze im po browar. Na dole wiaduktu był sklep ten co jest jak się idzie na par na grocholice. Mówię czemu nie, była 22:50, więc za 10 minut zamykają i żabkę i ten sklep. Wiem dokładnie, że miałem kupić 3 tatry pils i 2 lechy zielone.
Ruszam do sklepu, a tam już komedia. Zauważyłem piwo w plastiku za 39 groszy, ale potem stwierdziłem, że to chyba jakiś kwas chlebowy. Dobra 'proszę 3 tatry i 2 lechy'. A dowodzik jest? Pokazuję. A ona, nie sprzedam Ci! Myślę sobie WTF? Patrzę, a to dowód Stolara. Mówię przepraszam i pokazuję swój. Sprzedawczyni ewidentnie niezadowolona. Idzie w prawo otwiera paczkę dużych czipsów i mówi: 'Tutaj, jak któremu się będzie chciało żygać, niech tam nie paskudzi, tylko tutaj w te chipsy wali'.
Potem ja i Damianek gadaliśmy o dzieciństwie i o zdarzeniach z policją, a potem z łepkami na fazie udawaliśmy, że przed kimś uciekamy. Miny tych aut, które jeździły - bezcenne. Aż nagle jechała policja i zaciekawiła ją te nasze dziwne ucieczki. Chyba się zatrzymali i zaczęli nas gonić.

Kolejna część chyba tego snu. Przenieśliśmy się nieco jakby w lewo za wiadukt binkowski. Tam z prawej i lewej torów były jakieś bagna, dodatkowo zima nagle się zrobiła. Ogólnie zgubuliśmy się. Byłem chyba ja, aro i koko i może ktoś jeszcze. Damianek chyba chciał iść w drugą stronę, ale ja byłem pewien, że torami w prawo się dojdzie. Nagle jakieś dzieciaki do nas podbiegły i się przywitały. Mówią najpierw 'Jesteśmy z Kanady', ale potem dodają 'żartujemy'. Początkowo miałem nadzieję, że to jakieś fajne dupy biegną, ale to jednak dzieci. Idziemy dalej i w końcu dochodzimy do zejścia. Doszliśmy tak jakby do końca bloku.
I tutaj pojawia się koszmar, który miałem już kilka razy. Jak zejść z tego bloku. Wszyscy zazwyczaj schodzą po piorunochronie. Aro, tak jak ja kiedyś w innym śnie w takiej samej sytuacji, ale to jest bolesne. Konkretnie Aro złapał się palcami na końcu bloku. Wisiał tak na bloku i się pościł. Upadł plecami w śnieg. Reszta po piorunochronach. Ja w ostatniej takiej akcji w śnie po proistu owinołem się nogami i rękami w piorunochron i tak zjechałem, ale teraz zwłaszcza, że zima, ślisko, rękawiczki, bałem się w ogóle wejść na ten piorunochron, bo przecież jak stoisz to możesz zlecieć ze sporej wysokości. Damianek już z dołu krzyczał 'Młody (ten niby z kanady) zszedł, a ty nie umiesz?'. I gdzieś w tym momencie się obudziłem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:37, 23 Lip 2009    Temat postu:

Dzisiejsze 2 sny:

Na Binkowie znaleźliśmy taką kwadratową studzienkę. Jako kanalkersi postanowiliśmy wejśc, ale wody było bardzo dużo. Byłem chyba, ja damian i rafal. Ktoś wchodzi pierwszy a tam wody po piersi. Czasem były nawet dołki w piachu gdzie mnie kryło. Ten kanał to był istny labirynt i były nawet pomieszczenie. To była jakaś tajna baza w kanałach. Wiem, że weszliśmy gdzieś do suchego pomieszczenia i nagle słyszymy, że ktoś idzie. Były to takie kible to za drzwiami przy pisuarze ja się schowałem, a Damianek w innym pomieszczeniu. To były jakieś 2 panienki. Dalej nie kojarzę.


Drugi sen wyglądał następująco.
Wracam sobie do domu, a tam Damian O z podstawówki z takim gostkiem pod moimi drzwiami na klatce siedzą, jak się okazało kibice Widzewa. Najpierw mi psiknął gazem pieprzowym w oczy, a potem mnie skopali. Potem wychodzi matka i woła mnie na obiad, no to idę. I jeszcze przed wejściem do domu zaśpiewałem obraźliwą przeróbkę piosenki, która jest hitem na youtubie, a potem myk do domu.
Potem gdzieś idę z bratem. Sceneria wyglądała jak plac zabaw na przedszkolu, i mojego brata zaatakowało z 5 kibolów, przywiązali go do huśtawki, spsikali gazem i chcieli bić, ale nie stałem bezczynnie i chciałem pomóc, wtedy zacząłem się bić z Gumolem, ale on miał wsparcie.
Tak czy siak potem ta cała ekipa 20+ osób kibiców W bawili się w chowanego i ja, damianek i ktoś tam jeszcze też się bawiliśmy.
I nagle spiker (tak był jakiś spiker xD) mówi: aby dalej się bawić musimy rozwiązać nierozwiązane problemy. Osa musi pogodzić się z Gumolem. podaliśmy sobie sztamę i już nigdy nie gadaliśmy o tematach typowo kibcowskich.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aro
!!! MVP !!!


Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 6876
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:30, 28 Lip 2009    Temat postu:

Nad morzem miałem kilka zajebistych snów, jeden słabo pamiętam ale był zajebisty fragment.

Byliśmy chyba na górce na osiedlu czy coś, w każdym razie było wysoko i za nami w dole ulica. Było chyba kilka osób z załogi, Krychol, Damian, Osa bodajże. Nagle przejeżdżała policja polonezem i Osa zaczął se żartować że rzuci w nich jakimś małym przedmiotem to sie wypierdolą i rzucił. Nie pamiętam co to było, chyba zapalniczka czy coś takiego małego, uderzyła w dach i rzeczywiście polonez się wyjebał na dach xD My najpierw zlewaliśmy się jak holera ale potem już zebraliśmy się do ucieczki która swoją drogą też prowadziła przez dziwne miejsca.


Kolejny dobry sen był jak mieliśmy oglądać mecz reprezentacji z irlandią na wyjeździe w suszarni. Pamiętam że wy już byliście w suszarni a ja wychodziłem z domu i u mnie w bloku był sklep (tam gdzie teraz jest muzyczny). Wchodze z zamiarem zakupu browarka na mecz a tu nowy Żubr w bardzo dziwnych butelkach przezroczystych. Ekspedientka mi polecała, pamiętam, że był drogi chyba 7 zeta jeden ale myśle musze spróbować i wziąłem. Co ciekawe piwo było przezroczyste jak woda!! Niestety w śnie nie zdążyłem go spróbować Razz Ostatnie co pamiętam to to, że szedłem już za blokiem w stronę suszarni i wtedy już nie niosłem tego żubra w butelce tylko miałem jakiś proszek i że niby to było to piwo tylko w proszku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:13, 07 Sie 2009    Temat postu:

Dzisiaj miałęm małe zawirowania senne, co pamiętam to opiszę.

Najważniejszy sen, który wywarł na mnie największe wrażenie.

Byłem chyba na słoku czy gdzieś i wracaliśmy do domu autobsem. Najdziwniejsze, żę kierowca miał kierownicę z tyłu i gówno widział, ale w ten sposób prowadził. Jechałem ja Damian i jeszcze jacyś znajomi. I były takie 2 ostre skręty.

W pierwszy kierowca wszedł bardzo ostro, że przez chwilę autobus jechał na dwóch kołach. W drugi wszedł jeszcze ostrzej, widziałem, żę zaraz będzie wypadek i gdy autobus już zaczynał dachować, wyskoczyłem przez okno. Autobus miał wypadek. Było nas bodajże 7 pasażerów z czego 2 osoby zginęły, reszta ciężko ranna, tylko ja wyszedłem z małymi obrażeniami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:19, 11 Paź 2009    Temat postu:

Temat poszedł w zapomnienie. Ostatni post z sierpnia. Przez to, że nie zapisywałem snów, coraz żadziej je zapamiętywałem.

Ale dzisiejszy pamiętam dokładnie bo miałem go tuż przed przebudzeniem.

Nie wiem czy był to 'sen kontrolowany', ale był bardzo dziwny, bo byłem jakby Bogiem i sam decydowałem co chcę robić. Zdecydowałem jechać na wycieczkę nad morze chyba z moją klasą z technikum. Mimo iż był wrzesień chyba to było całkiem znośnie.
Wiem, że na początku z dwoma osobami byłem na środku jeziora/morza. Każdy z nas siedział na desce do surfingu. Nie serfowaliśmy, tylko siedzieliśmy na nich. Ogólnie to chyba było morze, ale nie było fal. Nagle niedaleko nas zauważyłem rekina, tzn. z wody wystawało to coś co wystaje rekinowi. Odpłynąłem kawałek dalej od niego, ale zaczeły się pojawiać następne. Była ich cała masa, w końcu zaczęliśmy na tych dechach przebierać łapami i płynąć do brzegu. Udało nam się. Okazało się, że to nie były rekiny. To były... morsy mutanty. Nie były zwykłe morsy, też były bardzo tłuste, ciężkie. Poza tym były wielkości rekina i miały to coś co wystaje nad wodę. Również są niebezpieczne. Dodatkowo niektóre były mniejsze i podpływały pod sam brzeg. Siedząc na brzgu widzieliśmy dopiero jak cała armia tych morsów mutantów pływa i robią ogromne fale.

Potem siedzimy na plaży, było tak średnio ciepło, gdy nagle od wody w naszą stronę idzie grupa dziewczyn - Latynosek.
Na przodzie szła dziewczyna marzenie. Zakochałem się w niej. Piękna latynoska blondynka. Rozłożyły się obok nas. Co dziwnie mimo, że wygląd latynosek i to były latynoski nie mówiły po hiszpańsku, a po angielsku.
Wiem, że w pewnym momencie jakieś jajca z nimi robiłem. Coś tam zagadałem, a potem po angielsku udawałem, że płacze i wołałem 'ja chce do mamy'. Wszyscy zlewa. Piękna blondynka była po prostu cudowna.

Potem chyba już inny sen, coś kojarzę że w jakimś centrum handlowym chciałem się dostać na sam dół, ale były dziwne schody, które co jakąś minutę przesuwały się wgórę i w trakcie schodzenia, naglę się przesunęły, więc zacząłem szukać windy.

Ostatni sen/rzecz jaką pamiętam to też dziwna sprawa.
Byłem w miszkaniu Kołków, a właściwie to było moje mieszkanie. Mieszkałem tam gdzie Koko i Rafał. Była jakaś impreza imieninowa czy coś takiego. byli u mnie kuzyni i przez przypadek z torrenta ściągnął mi się jakiś techno zjeb, którego fanem jest mój kuzyn. Mówił mi, żebym mu to nagrał. Wtedy zza okna słychać, jak przez megafon ktoś się drze: 'Jakub O, proszony jest o wyjście z rękoma podniesionymi do góry. Nie możesz przebywać w tym miejscu, mamy cię na oku od dłuższego czasu, jesteś spisywany regularnie. Opuść to pomieszczenie z rękoma w górze'.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aro
!!! MVP !!!


Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 6876
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:09, 11 Paź 2009    Temat postu:

Ja dzisiaj miałem jakieś sny, pierwsza sytuacja jaką pamiętam to że łaziliśmy gdzieś po piwnicach, nie wiem czy sie przed kimś nie chowaliśmy czy uciekaliśmy.

Pamiętam jeszcze krótki urywek że spaliśmy gdzieś w publicznym miejscu, sytuacja chyba podobna jak w Kutnie ale bardzo mało kojarze. Nie wiem czy spaliśmy w aucie, w namiocie czy jeszcze gdzieś indziej ale z rana zaczepił nas strażnik miejski czy policjant. Więcej nie pamiętam.

W obydwu tych snach nie pamiętam jakie osoby były.

I ostatni jaki pamiętam - sen o mlb. Skądś się dowiedziałem, że całe mlb jest wyreżyserowane i po prostu robione pod publikę, show. Potem rzeczywiście się o tym przekonywałem, bo na boisku działo się to, co skądś wiedziałem że ma się wydarzyć. Zawodnicy zachowywali się identycznie tak jak ja się dowiedziałem, że będą się zachowywać, nie chodziło nawet tylko o grę, ale ogólne zachowanie, burzenie do siebie, zaczepki itp. Szczególnie w pamięci utkwił mi jeszcze obraz jakiegoś zawodnika krzyczącego z pretensjami z boksu po jakimś starciu na boisku. Przeraziłem się, na jak wielką skalę to jest i jak bardzo to wszystko jest zakłamywane, wyreżyserowane. Nie wiem jakich drużyn był to mecz ale chyba były to bieżące play-offy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:29, 11 Paź 2009    Temat postu:

A tutaj dam mały poradnik Wink




Jak zapamiętywać sny

Podstawową rzeczą żeby interpretować, pracować ze snami jest to, że trzeba po prostu te sny mieć i je pamiętać. Czasem zdarzają się ludzie, którzy twierdzą że nie mają snów, twierdzą że im się nic nie śni. Tak naprawdę oni w tych opiniach się mylą. Każdy ma sny, ale nie każdy je pamięta. Przyczyn z powodu których ktoś nie pamięta swoich snów jest dość dużo. Większość z nich jest związana z nieprawidłowym trybem życia. Ja w każdym razie akurat na tym temacie nie będę się koncentrować.

W tym miejscu chcę się z Wami podzielić moimi doświadczeniami w kwestii zapamiętywania snów. Podzielę się z Wami kilkoma prostymi sposobami znacznie ułatwiającymi dokładne zapamiętanie i przypominanie sobie snów.

Podstawową sprawą w zapamiętywaniu snów jest odpowiednie nastawienie psychiczne. Jeśli ktoś kładzie się wieczorem z pozytywnym nastawieniem, że zapamięta swoje sny, to jego szanse na zrealizowanie tego celu znacznie się zwiększają. Trzeba po prostu chcieć zapamiętać sny, wierzyć że jest to możliwe i oczekiwać że nasz umysł nasza podświadomość pomoże nam w tym.

Drugą ważną sprawą jest to, żeby starać się po przebudzeniu nie wstawać od razu z łóżka tylko jeszcze chwilkę w nim poleżeć. Spróbować niejako pobyć jeszcze w atmosferze snu. Starać się będąc jeszcze w łóżku przy zamkniętych oczach odtworzyć akcję snu jeszcze raz w na wpół świadomym umyśle. Takie powtórne odtworzenie snu powoduje jego lepsze zapamiętanie.

Kolejną rzeczą żeby pamiętać sen jest po prostu zapisywanie go. Najlepiej przygotować sobie jakiś zeszyt, w którym będziemy zapisywać każdego dnia swoje sny łącznie z datą kiedy ten sen nam się śnił. Niektórzy taki zeszyt, notatnik nazywają dziennikiem snów. Dla mnie w każdym razie nie ma żadnego znaczenia jak się taki zeszyt będzie się nazywał ani gdzie to będziemy notować czy w zeszycie A4, A5, czy na komputerze. To jest akurat mało istotne. Istotne jest natomiast to co tam będziemy zapisywać. Ważne żeby zapisywać cały sen ze wszystkimi szczegółami, oraz co jest bardzo ważne z odczuciami jakie nam towarzyszyły kiedy śniliśmy. Bardzo pomocne też jest skrótowe zapisywanie tego co się dnia poprzedniego wydarzyło w naszym życiu, coś na zasadzie pamiętnika.

Ma to o tyle istotne znaczenie, że wracając do swoich snów z przed paru tygodni, miesięcy, czy nawet lat łatwiej nam będzie potem dojść do tego czego dany sen dotyczył jeśli akurat w tym momencie nie potrafimy go poprawnie zinterpretować. Z czasem potem może się okazać, że którejś nocy mieliśmy sen proroczy który potem się sprawdził.

Odnośnie spisywania snów to wtrącę tu jeszcze drobną uwagę. Czasem zdarzają się sytuacje wyjątkowe i tak od razu z samego rana nie mamy możliwości zapisania całego snu. Ja w takich przypadkach spisuję taki sen króciutko niejako hasłowo tylko po to żeby później mając czas i możliwości spisania snu mieć jakiś punkt zaczepienia. Robi się to żeby nie utknąć w martwym punkcie i nie zastanawiać się potem co tak w ogóle mi się śniło.

Takie krótkie hasłowe zapisanie snu, w ciągu kilku sekund, potem może być bardzo pomocne. Przykładowe zapisanie hasłowo snu może wyglądać następująco: góra, droga, las, jagody, szczęście itd. W ten sposób możemy zapisać cały sen. Ważne jest jednak w każdym razie jak najszybsze potem dokładne spisanie tego snu. Z biegiem czasu niektóre szczegóły nam po prostu umykają z pamięci. Potem, mimo że napisaliśmy że śniły nam się np. jagody to możemy już nie pamiętać jak one wyglądały, jak smakowały, ile ich było.

Napiszę jeszcze kilka słów na temat snów, które zapomnieliśmy zanim zdążyliśmy je spisać chociażby hasłowo. Nierzadko zdarza się po prostu coś takiego, że śniliśmy jakiś sen, troszkę się przebudziliśmy, odtworzyliśmy sobie ten sen w pamięci, ale godzina była jeszcze wczesna więc odwróciliśmy się na drugi bok i znowu usnęliśmy i przyśnił nam się jakiś kolejny sen. Potem po obudzeniu odtwarzamy w pamięci nasz ostatni sen, ale nie potrafimy sobie przypomnieć snu poprzedniego. Ja w takim przypadku staram się położyć w takiej samej pozycji w jakiej spałem śniąc zapomniany sen. Bardzo często ta prosta rzecz, czyli zmiana pozycji powoduje bardzo szybkie przypomnienie sobie tego snu.

Nie zawsze to jednak to pomaga w takim przypadku trzeba mieć nadzieję że w ciągu dnia przypomnimy sobie ten sen. Zdarza się też tak że zajmując się czymś nagle przypomina nam się on. Wystarczy wtedy zapisać go hasłowo, a potem jak mamy czas i nie jesteśmy niczym zajęci spisać go dokładnie.

Podsumowując:
Żeby pamiętać swoje sny należy mieć odpowiednie nastawienie, po przebudzeniu odtworzyć w pamięci sen i atmosferę snu, a później jak wstaniemy należy taki sen / sny zapisać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:07, 14 Paź 2009    Temat postu:

Dzisiaj kilka razy się przebudzałem i niestety nie pamiętam większości.

Wiem, że raz chyba z Arem gdzieś byliśmy, nie wiem na wielkim promie i patrzeliśmy w dal, a tam 2 małe wyspy/wysepki oddalone od siebie o jakieś 50-100 metrów i jacyś dwaj goście rzucali sobie piłkę baseballową. Jeden stał na jednej wyspie, a drugi na drugiej.

Drugi sen jest bardziej zagmatwany i mniej go pamiętam. Wiem, że byłem z ekipą, chyba z wami i byłem na boso. Byliśmy kolo mojego śmietnika i nie kojarzę co tam robiliśmy. Wiem, że mieliśmy robić trening i szukać terenu na trening. Była też tibijska ekipa rafała: miłosz, sagan.
Pamiętam, że przy torach na jaksiemasz zrobili chodnik. Ja byłem na boso i miałem iść do domu chyba się ubrać. Wszyscy już prawie poszli (koko, miłosz, etc.) i nie poczekali na mnie/na nas. Przy śmietniku stała jeszcze jakaś stara szafka, a do niej doczepiony magnes z... jakims obrazkiem. Wziąłem go do domu.
Idąc do domu i będąc już prawie pod klatką, patrzę na ziemi pistolet, taki wyglądał na zabawkowy. Coś tam chyba stało pod klatką i bawiliśmy się w wojne czy coś. Mój brat z okna rzucał petardami, ja nawalałem z tego pistoletu i jeszcze maniek, mariusz g, który mieszkał w moim bloku 11 lat temu z balkonu takim pistoletem jak ja nawalał. Te pistolety strzelały podobnie jak w contrze na snesa. Taki ciąg rakietek szybkich jedna za drugą.

I ostatni sen był równie dziwny. Rzecz się działa w anglii, byłem sam, nie znałem miasta i chciałem iść na zakupy. Znalazłem tesco. Była jakaś 17:50. Pamiętam, że było bardzo ciasno, przejście na jedną osobę i jakaś rodzinka coś tam oglądała i nie mogłem przejść, więc powiedziałem 'fast', a ta facetka mnie zezwała po angielsku. Potem okazało się, że to też byli polacy. Niestety nagle nakazali wszystkim opuścić sklep, wyszliśmy, okazało się, że zamykają. Była niedziela i sklep był czynny do 18. Wszystko pozamykane. Wtedy przypomniało mi się jak ktoś mi mówił, że jeden angielski sklep jest czynny do 20, potem dość długo go szukałem, ale chyba nie znalazłem.

Myślę, że tej nocy snów miałem z ponad 10, dlatego mogłem coś poprzekręcać/połączyć, etc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aro
!!! MVP !!!


Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 6876
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:48, 14 Paź 2009    Temat postu:

A ja teraz sobie przypomniałem, że miałem kilka dni temu sen, w którym w tibii wprowadzono jakieś zajebiste ulepszenia, przedmioty itp. i że aż pomyślałem że może zacznę grać ale się wahałem czy warto tracić czas na tą głupią grę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aro
!!! MVP !!!


Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 6876
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:26, 17 Paź 2009    Temat postu:

Dzisiaj miałem krótki sen ale za to dosyć dobrze go kojarze.

Miał być chyba trening, ale nie wszystko było chyba dogadane, chyba nie było kontaktu z Osą i nie wiadomo było czy w końcu będzie ten tren bo strasznie lało, ale zawsze o tej porze był a nikt nie pisał że nie będzie. Ja nie wiem dlaczego chyba nie mogłem iść albo po prostu myślałem że go nie bedzie. Mój blok był nieco bardziej w prawą stronę względem sztucznej niż w rzeczywistości, i dosyć dobrze widziałem drugą bramę wejściową od strony parku. Na dodatek okno chyba też było niżej niż w rzeczywistości dlatego wszystko dobrze widziałem. Wyglądam przez okno i widzę że na dworze jest bardzo ciemno, chyba noc lub późny wieczór, leje jak holera a koło mojego bloku Koko i Rafał idą z bazami w reklamówce na tren Very Happy Bodajże jak zwykle sobie dogadywali i się kłócili. O dziwo szli tak jakby okrążali szkołę, a nie od razu na sztuczne. Ja ciągle myślałem że Osa nie przyjdzie i trena nie bedzie w takich warunkach ale spojrzałem na boisko i zauważyłem że Osa właśnie przeszedł przez płot. Dalej sen się już chyba skończył.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:54, 17 Paź 2009    Temat postu:

Ja kilka dni temu miałem 2 sny.

Pierwszy to taki, że graliśmy w baseball za torami, tylko było to trochę dalej niż normalnie na el hlej, i za bazą domową były jakieś brzózki i nagle jechała policja i aro sie spenial.

A drugi był taki, że byłem w świecie atomówek i mojo jojo zaatakował nas jakimś laserem i zrobił z nas kostki lodu, które można było układać jak klocki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aro
!!! MVP !!!


Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 6876
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:43, 18 Paź 2009    Temat postu:

Dzisiaj miałem chyba niezłe sny, ale prawie nic nie pamiętam. Kojarze tylko że siedzieliśmy koło bramy boiska szkolnego, potem byliśmy w okolicach klatki Kapicy. Kto dokładnie był też nie wiem, ale z pewnością pojawił się właśnie Adi no i chyba reszta ekipy.

Lubię takie sny z rzeczywistymi miejscami bo podczas snu wydają się szczególnie realistyczne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:16, 26 Gru 2009    Temat postu:

Dzisiejszy bardzo wyraźny.

Było po świętach, ale chyba przed sylwestrem. Był grudzień, ale na dworze było lato. Ja i Aro szliśmy po wódkę do grubego, ale sklep wyglądał bardziej jak danex, a właściwie sprzedawczynie, bo układ sklepu zupełnie inny. Kolejka aż na dwór, czekaliśmy sporo w kolejce. Mieliśmy wziąć po flaszce 0,5 wódki i pić jak piwko, ale kupił pierwszy, a ja w ostatniej chwili się rozmyśliłem, bo ostatnio tyle chlałem wódki (to prawda akurat), doszełem do sprzedawczyni z niczym, więc musiałem szybko działąć, bo zaraz ominie mnie kolejka i będę musiał znów stać. OBróćiłem się i wziąłem jakieś nowe piwko. Potem jeszcze mieliśmy iść do budki po coś do żarcia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:14, 29 Gru 2009    Temat postu:

Słabo dzisiejsze pamiętałem.

Byliśmy w parę osób, chyba z klasy, na pewno ja, damianek i magnum w jakimś barze? W czymś dziwnym co przypominało hotel labirynt. Pamiętam, że oni zamówili piwka, ja, magnum idamian wzieliśmy po 4 browarki. Panowie już poszli gdzieś tam w głąb tego hotelu, a ja ich potem szukałem. Udało mi się ich odnaleźć, a potem zostawiłem tam swój plecak z dokumentami i forsą i nie pamiętam właśnie, ale gdzieś się przenieśliśmy.

Inna część snu jest taka, że byłem gdzieś jakby porządkowałem komuś ogród z browarem w ręku? Chata była raczej stara, dlatego to dziwne, że ja robiłem za ogrodnika. Najlepsze było to, że chata stała nad zbiornikiem wodnym słoku, tylko tam bardzo daleko od tego legalnego kąpieliska. Wyjarzałem w lewo i widziałem taką rampę po której się zjeżdżało do wody, poza tym były jakieś schody do wody i takie molo małe do skakania, ale nigdzie nie widziałem drabinki do wychodzenia z wody.

Potem znów inna część snu, albo połączona z tym pierwszym snem. Nie pamiętam właściwie nic, poza tym, że piliśmy na górce w lato u kokosów, a potem przyszli jego starzy i zaczęli węszyć czy nie ma alkoholu. Pamiętam jeszcze, że chamra dzieciaków poleciała do kołów i przez balkon do nich weszła.

Noi ostatni był prosto. Nagle w domu na prawdę dzwonek - gościu odczyt mierników czy coś. W moim śnie też był dzwonek w tym samym momencie co w realu, tylko u mnie był gościu od teleskopu. Pytał się czy przez teleskop widać saturna, więc ojciec mój zajrzał i mówi widać. Gościu powiedział, że jeszcze się odezwie i chyba kupi ten teleskop, a ja potem mówiłem ojcu, że ten teleskop jest Rafała i on już go sprzedał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:43, 05 Maj 2010    Temat postu:

Takie snu jak dzisiaj to nigdy nie miałem...

Prawdziwy koszmar, pierwsze takie doznanie w życiu.

Gdzie jest granica między jawą a snem? Bo ja jej nie miałem ostatniej nocy.

Wszystko zaczęło się od tego, że położyłem sie spać i troche poleżałem zanim zasnąłem. Problem w tym, że po zaśnięciu miałem sen, że nadal leże i nie mogę zasnąć. Kręciłem się z boku na bok.
Potem nie wiedzieć czemu było strasznie ciemno i zimno, a pokój nawiedził chyba jakiś duch, próbowałem po omacku zmacać włącznik światła, ale trochę to trwało. Zimne dreszcze ze strachu na całym ciele. W końcu znalazłem włącznik, ale zapalam i... nic! Nadal ciemno. Przerażony byłem niesamowicie, bo wyjścia były dwa: albo nie ma prądu, albo oślepłem i raczej to drugie, bo zawsze z dworu od księżyce czy czegoś, mimo iż jest ciemno to cos widac za oknem czy w pokoju, a tym razem nic... gówno. I nadal myślałem, że to wszystko dzieje się tu i teraz. Doznanie było tak silne, że obudziłem się w nocy, co mi się już baaaaaaaaaaaardzo dawno nie zdarzyło, o ile w ogóle. Po obudzeniu nadal myślałem, że to się dzieje. Otwieram oczy, ulga, że widzę, podnosze się z łóżka i rozglądam co się dzieje. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że to chyba był sen.

Masakra.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:11, 13 Maj 2010    Temat postu:

Dzisiaj miałem bardzo dużo snów i właściwie nie wiem już nawet co się z czym łączyło. Oto co pamiętam:

Jednym z ostatnich małych snów, było to, że Aro ustną z anglika (którą ma dzisiaj) zaliczył na 100%.

Kolejnym snem, jednym z pierwszych była wielka balanga u Krychola. Było sporo osób, bo u bossa też ktoś był i ogólnie pamiętam, że tam potem większośc spała, ja gdzieś tam browar zostawiłem i go szukałem i takie tam.

W międzyczasie tej imprezy na dworze będąc, zarywałem do takiej ekstra laski, która jak się okazała miała być sędzią polowym w jakimś meczu baseball'owym i się do niego przygotowywała,. czytając coś tam. Zarywałem do niej i potem siedziała w piaskownicy, więc poszedłem do niej i tam znalazłem bodajże jedną stronę z komiksowa z kaczorem donaldem i jakieś broszury zapisowej do baseball'u, więc to wziąłem. Potem znów chyba szukałem swojego browara u Krychola, gdzie wszyscy już spali.

Pamiętam też jedną akcję z kibla u Krychola. Poszedłem, leje, kibel wyglądał nieco inaczej, a tam taki wielki pająk lezie. Trochę się przestraszyłem i nagle pająk w jakieś 2 sekundy wlazł prawie na sufit po pajęczynie, którą wystrzelił (?). Pająk był wielkości no nie wiem... 1/2 dyskietki od pegasusa. Pamiętam że z tyłu na tym swoim odłoku miał drukowane litery jakieś w stylu FDCBA, a z przodu miał numer jakiś 86 czy coś takiego. Napisy w stylu tych na koszulkach do futbolu amerykańskiego. Jak wróciłem do pokoju i opowiedziałem chłopakom o tym, to pamiętam, że ktoś, może Rafał mówił, że to bardzo rzadki gatunek.
Pamiętam też, że nie wiem kiedy, może następnego dnia, ale ojciec mi mówił, że ukąszenie tego pająka to natychmiastowa śmierć.

Noi to chyba tyle. Pamiętam jeszcze jeden krótki sen. Pojechałem na przejażdżkę rowerową w Chabielicach, które graniczyły z dużymi miastami i... się zgubiłem. Pamiętam, że stanąłem w jakieś klatce i spijałem browara, a tam nagle dużo ludzi z 1 piętra schodzi. Okazało się, że na 1 piętrze jest szkoła coś w stylu lider. Potem jechałem rowerem z browarem w kieszeni i spotkałem dziwne zawody.

W ulicy czy gdzieś była taka duża wyrwa z 8-10 metrów i skoczkowie z całej Europy przyjechali przez to skakać. Udało się jednemu gościowi, a reszta zwykle wpadała do 2-metrowego dołu.

Potem jechałem dalej rowerem, popijając browara i rozglądając się, żeby nie trafić na pały. W końcu ujrzałem w oddali wieże Kościoła z Chabielic i kierowałem się w jej stronę.


Ostatnio zmieniony przez OsA dnia Czw 11:11, 13 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:45, 19 Maj 2010    Temat postu:

Śniło mi się dzisiaj, że rocznica była zjebana ;p

Pamiętam, że Aro w ostatniej chwili skapitulował i okazało się, że go nie będzie. Nie pamiętam kto dokładnie był. Na pewno Kacperek, moja siostra (wtf?) i jeszcze trochę osób, damianek chyba. Spotkaliśmy się o jakieś 18-19 i nie wiem dlaczego, ale wszyscy się zaczęli rozchodzić, gadać, etc. Część poszła na chwilę do chaty czy studia. Generalnie spotkaliśmy się na skrzyżowaniu za lidlem. Nie wiem dlaczego. Potem powiedziałem ludziom, żebyśmy szli zagrać tego meczyka symbolicznego, ale robiło się już ciemno, szukaliśmy miejsca, ale wszędzie zajęte. W końcu ktoś rzucił, żeby już nie grać mecza, tylko świętować.
Potem dyskutowaliśmy czy kupujemy kiełbache i robimy ognicho, ktoś tam mówił, że nie lubi kiełbasy. Potem pokłóciliśmy się jakoś z Krycholem, doszło do wyzwisk, potem znaleźliśmy się chyba w jakimś pomieszczeniu (studiu?) i graliśmy na pegazusie.

I tak wyglądała rocznica.

Pamiętam, że jak już było ciemno to miałem pomysł, żeby może u mnie w domu spróbować zagrać w baseball ;d W dużym pokoju jakis bunt mecz.
Na pegazusie grałem głównie ja i Koko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OsA
!!! MVP !!!


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bełchatów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:45, 21 Maj 2010    Temat postu:

Kolejny sen o rocznicy. Spotkaliśmy się tak jak było w planach, czyli 10:30. Była ładna pogoda i wolna sztuczna. Zaczęliśmy mecz, ale zagraliśmy tylko 0,5 zmiany. Potem nie wiem dlaczego chyba czegoś zapomnieliśmy ale przenieśliśmy się do dziwnego miejsca, chyba tam gdzie miała być impreza. Były jakieś skały i była nawet rzeka. Ogólnie tak jakby świętowanie było podzielone na 2 grupy po 4 osoby, co mi się nie podobało. Koko zapijał drinki (wódkę z pepsi) i mówił, że już od paru lat z Rafałem przed snem tak pijał, tylko to była tajemnica.
Potem ja z kimś, może z Arem zdecydowaliśmy się popłynąć na takie tratwie z badyli tą rzeczką. Chwilę płynęliśmy i okazało się, że w około jest mnóstwo krokodyli. Były wszędzie w wodzie, a także na zboaczch, więć nie było szans uciec, trzeba było tylko płynąć i się modlić. Strach był wielki, bo były wielkie krokodyle, ale w końcu chyba ktoś nas wyciągnął.
Potem była jakaś kłótnia z jakąś babką, bo chciała dzwonić na policję, a potem przypomniało mi się o meczu i zaproponowałem, żeby go dokończyć, bo połowa sztucznej była wolna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BaseBall.fora.pl Strona Główna -> Hyde Park Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 5 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin