Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Pią 14:21, 03 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Za jakiś czas sobie wgram na xkolcka tą drugą wersje felixa.
Co do poziomów pod wodą to fakt, były 3: kot, na żółwiu i łódź podwodna.
Teraz chyba zabiorę się za grę Contra. Nigdy nie ukończyłem jej z 3 życiami i chyba na tym się teraz skupię. Zawsze się brało 168 in 1 i ładowało 99 żyć i się szło. Potem spróbuję przejść super contrę, a na koniec contrę force, ale tej ostatniej raczej nie przejdę bo raz jest natrudniejsza, dwa jest najmniej lubiana przeze mnie.
-----
Co do zlotu to wersja u Rafała w piwnicy jest jak dla mnie najmniej prawdopodobna. Już bardziej bym obstawiał u Krychola kiedyś się umówić. Krychol też lubił pykać w gry na pegasie i zrobić porządny zlocik, tylko jeszcze kogoś wziąć, żeby nas nie było tylko 3.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Szycha
MINORS
Dołączył: 21 Maj 2008
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 16:10, 03 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
miło by było znów spalić jakis zasilacz na goalu
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aro
!!! MVP !!!
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 6876
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Pią 19:33, 03 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
A Ty Szycha masz chociaż pegaza?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aro
!!! MVP !!!
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 6876
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Sob 18:24, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Kolejną grą którą ukończyłem było Chip & Dale jedynka.
Pamiętam jak dawno temu miałem dyskietkę z tą grą... wtedy się tego nie doceniało ale później dyskietka została prawdopodobnie wymieniona i nastały czasy gdy było ciężko ją dostać. Aż dziw, że dopiero teraz się za tą grę zabrałem
Gra bardzo fajna, zarąbiste lokacje i świetny podkład muzyczny
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Nie 11:57, 05 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
A ja wczoraj miałem okazję ukończyć grę Power Rangers 2.
Cóż, trzeba przyznać, że nieco skwasili grę na podstawie tego świetnego serialu.
Gierka jest bardzo dziwna, ruchy postacie dość sztywne, tylko łazisz i klepiesz, postacie rangersów moim zdaniem za duże. Grywalność nie powala, całe szczęście że gra jest krótka i można ją ukończyć w pół godziny.
Po krótce wygląda to tak: mamy 5 poziomów i każdy poziom idziemy innym rangerem. Kolejno: żółtym, różowym, niebieskim, czarnym i czerwonym. Dodakowo po każdym poziomie mamy mini-gierkę w której można zdobyć lub stracić życie. Mini gierki to chyba najlepsze co w tej grze jest. Są chyba 3: jakiś quiz po japońsku, ping pong tych robotów i przerzucanie bomby. Bossowie dość trudni, albo po prostu sterowanie zbyt chaotyczne ;p Tzn. nie sterowanie tylko ruchy postaci.
Tak czy siak do gry sentyment mam
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Wto 10:57, 07 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Ostatnio mam manię na małe gierki.
Popeye
popeye nie od dziś rządzi Gierka cudna, jaka grywalna. Tylko 3 etapy po czym od nowa z utrudnieniem. Ciekawe ile tych utrudnień jest? Bo jest tak, że mamy trub A i B. Tryb A jest normalnie, potem po 3 planszach idziesz od nowa, ale z prawej jakiś gostek rzuca czaszkami. Tryb B to właśnie od razu zaczynasz z tym utrudnieniem. Natomiast po przejściu z utrudnieniem znowu wszystkich 3 etapów, znowu leci od nowa, ale tym razem gostek rzuca 3 czaszkami. Potem skusiłem, ale ciekawe do ilu czaszek można dojść. Może potem rzuca 8 czaszkami xD
Nuts & Milk
Gierka, która powinna znaleźć się na 168 in 1, bo klimatem bardzo kojarzy mi się z większą częścią tych tytułów jak np. Chack 'n' Pop, Popeye. Mleko i Orzeszki jest grą dosyć luźną, którą można zarzucić w ramach odstresowania.
Gierka mnie zachwyciła. Wciąga na maxa. Początkowo doszedłem do 4 poziomu, ale moja wytrwałość nie zna granic. Nie ma continue, ale twardziel idzie od nowa i dochodzi dalej Ostatecznie udało mi się dojść do 12 poziomu. Ciekawe ile jest poziomów? Zamierzam jeszcze zagrać nie raz. W młodości nie zwracało się tak bardzo uwagi na takie gry, choć w tą też grałem, ale nie kojarzę gdzie chodziłem. Dodatkowo jest też edytor 1 poziomu
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Wto 17:36, 07 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Stare gierki nadal w ruchu. Jak się dowiedziałem Nuts & Milk ma 50 poziomów, więc czeka mnie sporo zabawy.
Baloon Fight to kolejna gierka, którą dzisiaj odpaliłem. Gierka prosta i luźna na krótką chwilę. Nie zachwyciła mnie tak jak nuts & milk. Multiplayer chyba lepiej by się grało. W normalnym trybie dotarłem do 12 poziomu, a w baloon trip zajmowałem bodajże 30 lokatę (wg. punktów widnieje którą na stan obecny zajmujesz lokatę), ale nie przeszedłem całego, bo jest trudny.
W grze sterujemy bohaterem, który lata sobie w powietrzu dzięki dwóm przyczepionym balonom, a jego zadaniem jest zlikwidowanie wszystkich latających przeciwników. Fajnym trybem gry jest "Balloon Trip", w którym to musimy lecąc unikać wyładowań elektrycznych.
Lunar Ball, czyli bilard na nesa w najlepszym wydaniu.
Mamy tryb dla 1 gracza, dla dwóch graczy lub możemy zmierzyć się z CPU. Dlaczego ten bilard jest taki niezwykły? Bo każdy kolejny etap to inny, jeszcze bardziej zwariowany stół, co widać na screenie. Jest 60 etapów. Poza tym można zmniejszyć lub zwiększyć opór bili. Jak ustawimy na 00, to po wybiciu trzeba z 10 minut czekać zanim bile się zatrzymają. Natomiast na maxa, to bila leci kilka centymetrów. Można także wybrać etap z którego startujemy.
Rozegrałem jedną partyjkę. Pierwszy i drugi stół bez problemów, ale na trzecim straciłem ze 4 bile... Potem na czwartym game over. Świetna giera!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aro
!!! MVP !!!
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 6876
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Wto 17:43, 07 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Obydwie gierki dobrze znam. W lunar balla pamiętam jak kiedyś z kumplem katowaliśmy. Nie pamiętam tylko ustawiania oporu. Muszę sprawdzić czy mam, też bym sobie pograł
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aro
!!! MVP !!!
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 6876
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Pią 23:51, 27 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Nic nigdy nie dorówna klasyce
Ale wykonanie spoko
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Wto 17:39, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Super Mario Bros
Gra zazwyczaj pomijana przeze mnie, bo przecież taka popularna, a szuka się gierek takich bardziej nowszych i trendi. A tymczasem ja postanowiłem pewnego dnia na x kolcku zabrać się za Super Mario Bros od 1 etapu. Na początku bez żadnej straty życia doszedlem do 5-1. Potem musiałem isc, więc wylączyłem. Potem tajnymi przejściami od razu przeszedłem do poziomu 5-1 i zacząłem grę. 5 i 6 jeszcze łatwe, ale z 7 miałem już problem i tam poleglem. Następnego dnia przeszedłem do 8-1, noi tu już był hardkor.
Widać, że bardzo dawno nie grałem w SMB, na szczęście pare ukrytych żyć pamiętałem. W ogóle z dawnych lat nie przypominam sobie, abym przeszedł całą. Zawsze pamietam, że w ostatnim etapie 8-4 gubilem się w tym labiryncie rur w zamku.
Najpierw miałem problemy z 8-1, brakowało czasu momentami, duże przeskoki, ale to latwo poszło.
Poziom 8-2 byl już prostszy choćby dlatego, że na początku planszy jest grzybek życie, więc w razie skuchy i tak nie marnowało się żytka.
8-3 to już mega hardkor, a przynajmniej małym knypkiem, ale... udało mi się go pewnego dnia przejść. Poległem dopiero w zamku.
Kolejne dni włączałem sobie mario, szedłem skrótami 1-1, 1-2 -> 4-1, 4-2 -> 8-1
Przez te etapy zdobywało się średnio 5-7 żyć i z takim wynikiem zaczynało się 8 świat.
8 świat jest na prawdę trudny, najbardziej denerwują te strzelające... bycie dużym jest trudne.
W końcu po paru ładnych dniach katowania w SMB (no myślę, że z 5-8 podejść było), dzisiaj mi się udało.
Najbierw, bum do zamku i na tym koniec.
A potem z wszystkimi możliwymi do zdobycia 8 życiami dochodzę z ognistym kwiatkiem do 8-3. 8-3 to najtrudniejszy etap, bo co chwilę są mlotki, ale z ognistym kwiatkiem to nie problem, bo wystarczy ich zestrzelić. Zamek z ognistym kwiatkiem bez problemu i rozwalilem strzałami zlego smoka Kuupę.
Misja wykonana, a gierka fenomenalna!
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Wto 13:07, 29 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jakiś czas temu ukończyłem Tiny Toon Adventures
Pierwszy raz w życiu ukończyłem tę grę. Zazwyczaj miałem problemu z 4 bossem. Katowałem tę grę parę dni, każdego dnia dochodząc coraz dalej. 5 etap zawiera już tylko 1 planszę i 6 też, ale za to całkiem trudną. Finalny boss wydaję się trudny, ale wystareczy znaleźć na niego taktykę.
Ciekawostka, w grze jest też sekretny etap rodem ze star wars, ale trzeba go odblokować, zbierająć odpowiednią ilość marchewek. Ja trafiłem, ale nie wiedziałem co tam zrobić ;p
Gierka oczywiście fenomenalna jak zwykle.
Battle Kid: Fortress of Peril
Battle Kid: Fortress of Peril to platformer napisany przez "Sivak Games" (w zasadzie to jeden typ jak nie trudno rozkminić o ksywie Sivak, nie licząc pomocników), inspirowany w znacznej części serią Megaman'ów. Gra już jest a oficjalny riliz planowany jest na początek roku 2010.
Czyli w skrócie jest to nowa gra na nesa, napisana przez zwykłego amatora. Porjekt ma wielkie szanse ujrzeć światło dzienne, w przeciwieństwie do GTA na nesa.
Jest już demo z 1 poziomem. Jak ktoś chce - pisać.
A tutaj filmik przedstawiający grę:
http://www.youtube.com/watch?v=GnxdgzQB_ps
Ostatnio zmieniony przez OsA dnia Wto 13:08, 29 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Śro 21:38, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Tiny Toon Adventures 2 Trouble in Wackyland
W gierke zacząłem grać na xkolcu jakiś czas temu po przejściu jedynki, jednak bez powodzeń, szybko się irytowałem i wyłączałem na rzecz mvp baseball.
W końcu jednak dzisiaj, skupiony podszedłem do gierki.
Wyjaśnię może po krótce o co kaman. Mamy lunapark i trzeba przejść 4 etapy, aby dojść do ostatniego finalnego zamku. Przechodząc etap dostajemy złoty kupon. Do zamku potrzebne są 4 złote kupony. Dodatkowo w grze nie ma czegoś takiego jak życia. Przegrałeś to grasz od nowa, ale każde rozpoczęcie gry na jakimkolwiek urządzeniu wymaga od nas zabrania kuponów. Niektóre kosztują kupon, a inne dwa kupony. Jeżeli nie mamy kuponów, możemy wymienić punkty na kupony.
Jeżeli chodzi o etapy zacząłem od kocurka na kłodzie i poszło w miarę gładko.
Następnie kolejka górska tą panienką, zawsze to był mega hardcore, ale tym razem o dziwo chyba za pierwszym razem. Nie powiem bo miałem w paru momentach niezłego farta.
Następnie ciuchcia, prosiakiem. Ten etap zawsze należał do najłatwiejszych, więc poszedł gładko. Trzeba tylko pamiętać o odczepiających się wagonach.
A na koniec gokarty tym kaczorem. Tutaj też się irytowałem, najgorszy był 1 etap. Parę prób i w końcu się udało. Aby zdobyć złoty kupon, trzeba przejść 3 etapy w gokartach i wepchnąć do dziury 2 przeciwników, pamiętając, że samumu nie można wpaść.
W końcu zamek. Zamek to była masakra. Najpierw był sam problem ogólnie z wyczuciem skakania. Potem problem z drzewiami, bo był labirynt. Po jakimś czasie załapałem w jakiej kolejności i w które drzwi wchodzić, pojawił się kolejny problem ze skakaniem i brakowało mi czasu. W końcu jednak i ten element rozpracowywałem i przechodziłem plansze bardzo szybko, w jakieś 50 sekund, aż dochodziłem do kolejnego momentu... kołowrotek... To też była mordęga, ale w końcu udało się. I parę razy pod koniec wpadałem do dziury. To już była mega irytacja.
Podczas gry wiele razy robiłem przerwę, np. gdy pod koniec wpadłem do dziury, wyłączałem telewizor, szłem na kompa czy coś zeżreć i za godzine powracałem do rzogrywki, czyli zamek od nowa. I tak kilkakrotnie/kilkanaściekrotnie.
W końcu się udało i doszedłem do bossa, czyli tego lojta co w pierwszej planszy.
Gierka fajna, udało mi się ją ukończyć pierwszy raz w życiu, choć nie była łatwa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Pią 17:24, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Monster In My Pocket
Jakiś spory czas temu już mierzyłem się z tą grą na xklocku, ale poległem w ostatniej, 6 misji w jaskini. Wydaje mi się, że Monster In My Pocket jest trudniejszy niż Batman Hack znany mi z dzieciństwa. Ale po kolei. Co to za gra?
Gra to bijatyka, zmieszana z platformówką. Do wyboru mamy dwie postacie: niebieskiego wampira i zielonego Frankenstaina. Główny cel to pokonanie bossa Warlocka, który na początku gry się pokazuje w TV który oglądają nasi bohaterowie.
Pewnego dnia, wampir wraz z potworem (frankensteinem) oglądali telewizje. W pewnej chwili, pojawiła się 'śnieg' po czym ukazał się ich główny wróg - Warlock. Powiedział im, że gdy oglądali telewizje, on przysłał do nich 'kolegów', którzy mają ich pokonać.
Gra ma tylko 6 poziomów, więc spokojnie idzie ją ukończyć w 30-40 minut. Tak więc, trochę za krótka. Mamy 6 misji, z czego 1 jest w domu, a druga w kuchni, potem jest jeszcze piwnica, etc. Jak nazwa wskazuje gra jest o potworach z kieszeni ;p
Na dużą uwagę zasługuje klimat i muzyka. Właściwie muzyka z taką ponurą dość grafiką tworzą ten klimat.
http://www.youtube.com/watch?v=Q6EX52NMoq4
Czyż nie jest wspaniała?
Oryginał, czyli 'Monster In My Pocket' ukończyłem chyba pierwszy raz w życiu (albo drugi). Batman Hack, z Batmanem i Robinem zamiast wampira i potwora ukończyłem z 50 razy w dzieciństwie Gierka fenomenalna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Sob 17:11, 06 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Byłem pewien, że opisywałem tą gierkę już na forum...
Panic Restaurant
Ukończyłem ją już dawno, dopiero teraz opisuję. Pierwszy kontakt z grą miałem parę lat temu już 'w nowej erze', gdy pożyczyłem ją od Ara. Doszedłem wtedy do 5 czy 6 etapu. Jakiś długi czas temu odpaliłem na xkolcu.
Założenie proste - jesteś małym kucharzem, któremu zielony Ohdove podmenelił restauracje. I musisz ją odzyskać walcząc z biegającymi udkami kurzczaków, skaczącymi marchewkami, szaszłykami, lodami, czy nawet tosterami. Kupa śmiechu, podparta jeszcze tą powolnolnością Cookie'go (kucharza) i zdzielaniem tłustą patelnią.
Muzyka jest zacna i zapada w ucho, grafika znakomita, kolorowa, po prostu świetna. Gra ma 6 poziomów i mogła by być o te 2-3 poziomy dłuższa, aczkolwiek o ile pamiętam przejście jej zajęło mi parę dni. Najtrudniejszy był ostatni, 6 etap. Prawdziwy hardkor. A ostatni boss to już w ogóle masakra była dla mnie.
W grze mamy również mini gierki i bonusy, jak np. jednoręki bandyta po każdym levelu, w którym możemy wygrać dodatkowe życia. Wg mnie gra jest naprawdę bliska ideału.
Ostatnio zmieniony przez OsA dnia Sob 17:12, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Wto 22:47, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dzisiejszy prawie cały dzień poświęciłem tej grze. Seria flintstonów, obie części to jedne z najlepszych gier na pegasusa. W zamierzchłych czasach była to jedna z najlepszych wg. mnie gierek na pegaza, które zawsze chciałem mieć, ale nie miałem. Pamiętam jedynie, że grałem u kuzynów. Nie pamiętam w którą część, ale chyba w dwójkę. Nie ukończyłem żadnej części.
Dzisiaj postanowiłem to zmienić, więc do dzieła!
W gierkę zacząłem grać wczoraj lub przedwczoraj. Pierwsze podejście... skucha na pierwszym bossie, nie miałem taktyki, ale w końcu udało mi się znaleźć na niego taktykę. Drugi dzień... druga plansza... drugi boss. To samo co dzień wcześniej.
Dzisiaj katuję sobie od przyjścia ze szkoły i po trochu przechodziłem coraz dalej. Gdy byłem już daleko to brałem continue i pauzowałem. Zostawiałem xkolca, a za jakąś godzinkę wracałem do rozgrywki. W końcu po 22 udało się przejść całą grę.
The Rescue of Dino & Hoppy to pierwsza część Flintstones z 1992 roku. Warto napomnieć coś o fabule.
W pierwszej części sielankę i spokojne życie Naszych drogich Jaskiniowców zakłóca "nagłe i niespodziewane" przybycie... przybysza z przyszłości, któremu spodobały się prehistoryczne zwierzątka wchodzące w skład familii (Dino i Hoppy) i które to owy niegrzeczny intruz postanawia sobie za-po-ży-czyć do swoich czasów czyli ukraść.
Dzielny Fred jak przystało na prawdziwego i silnego Jaskiniowca bierze w ręce swoją maczugę i wyrusza na pomoc swoim pupilom.
W grze występuję wiele 'skrzynek', które rozwalając dają nam bonusy, jak większy pasek mocy uderzenia, dodatkowe serduszka, napełnienie serduszek. Dodatkowo mamy specjalne 'moce': wysokie skakanie, latanie, nurkowanie. Niestety za specjalne moce trzeba płacić, więc nie można ich za dużo używać. Kase zdobywa się rozwalając przeciwników. Jedna moneta to nominał 5. Różne moce pobierają różną opłatę, np. jednorazowy skok to 5, latanie - każde machnięcie - 3.
W pierwszej części mamy również nieco denerwujący efekt odpychania po 'zderzeniu' się z przeciwnikiem. Skutkiem czego będąc na małej platformie, łatwo możemy wpaść do dziury.
W grze mamy mapę świata, gdzie przemieszczamy się między etapami. Na początku zbieramy całą ekipe (Barneya, Willme, etc.), a także pokonując bossa specjalne urządzenie do przeniesienia w przyszłość. Każdy etap to jedna częśc. Etapów jest... hmmm... chyba 6 + woda, przez którą trzeba się przeprawić, aby dojść do 6. Dodatkowo możemy się rozerwać grając dwukrotnie w jaskiniowego kosza.
Obydwie części stawiam wyżej niż Chip & Dales i chyba nawet Duck Tales'y. Jedynka jest dość wymagająca i ma upierdliwych i zarazem trudnych bossów.
Praktycznie każdy boss wprowadzał mnie w małe zakłopotanie. Oczywiście da się ich przejść, ale jest nerwowo.
Po przejściu 6 etapu, maszyna jest gotowa i przenosimy się w przyszłość i jest ostatni etap w świecie Jetsonsów. Ten etap to początkowo był dla mnie masakra, ale stopniowo coraz dalej i doszedłem do ostatecznego bossa, który... jest banalny, jeśli zna się na niego sposób.
Gra ukończona. Zamierzam zabrać się za część drugą wkrótce.
edit 23.03.2010
The Surprise at Dinosaur Peak!
Niedawno grałem w gierkę, jednak doszedłem do ostatniego poziomu i na tym zakończyłem granie. Konkretnie do ostatniego bossa, ale poległem. Potem trzeba znów przechodzić trudny etap z kamiennymi kołami. Pamiętam, że grę przeszedłem całą dawno temu, w okolicach gimnazjum na pegasusie, gdy pożyczyłem tą grę od Ara.
Druga część jest dosyć podobna do jedynki, tutaj wątek przewodni dotyczy jednak dzieci Jaskiniowców (Pebbles i Bamm-Bamm), które oddaliły sie od domu zapewne szukając przygód jak to malutkie sztrucle i które wpakowały sie w kłopoty gdyż zbliżyły sie w pobliże wulkanu, który akurat eksplodował wypluwając potoki śmiercionośnej cieczy tym samym skutecznie odcinając im drogę powrotu a Rodzicom drogę ratunku bobasów. Jak poprzednio tak i tym razem dzielny Fred rusza im na ratunek jednak tutaj następuje różnica w stosunku do części pierwszej gdzie poruszaliśmy sie jedynie samym Fredem. W części drugiej mamy możliwość przełączania się klawiszem "SELECT" pomiędzy Nim a Barney'em. Mało tego, obie postacie cechują sie odmiennymi zdolnościami, chociaż nie trudno sie domyśleć jakimi. Fred jest silny przez co odwala brudna robotę a Barney jako postać o wiele mniejsza od Freda a co za tym idzie i o wiele od Niego zwinniejsza potrafi się wspinać i przemieszczać po linach oraz wysoko sie wybijać/odbijać. Nie jest poza tym bezbronny otóż używa swojej nieodłącznej procy, której strzały są o wiele słabsze niż uderzenie maczugi Freda ale skuteczniejsze jeśli chcemy kogoś oddalonego w iście snajperski sposób "zdjąć" lub po prostu uniknąć z nim bliskiego spotkania 3-go stopnia. Sterowanie postaciami jest wg. mnie bardzo dobre.
Różne bonusy, energie życiowe lepiej zostały rozwiązane w dwójce. W jedynce trzeba było za nie płacić hajs. W części drugiej rozwiązane jest to w znacznie oryginalniejszy i rzec by można normalniejszy sposób mianowicie istnieje pewien pasek z siła, który również możemy powiększać, z którego to paseczka ubywa za każdym użyciem specjalnej broni ale który po czasie sam sie odnawia tak jak w rzeczywistości odnawiają sie w nas siły gdy odpoczywamy.
W dwójce również, gdy ktoś nas uderzy, to nie lecimy w bok, tylko zostajemy w miejscu, przez co jest to mniej denerwujące i nieco prostsze.
Seria Flintstones to jedna z najlepszych serii na pegasusa.
Ostatnio zmieniony przez OsA dnia Wto 14:22, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Wto 14:30, 23 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Jakiś czas temu w studiu 'katowałem' Donkey Kongi - wszystkie 3 części.
Można by rzec, że pierwsze 2 przeszedłem całe, choć nie do końca. Tylko 3 etapy, a potem efekt zapętlania się, tylko trudniej i już mi się nie chciało grać. Aczkolwiek - gry ciekawe.
DONKEY KONG
NINTENDO - 1981
Grę pamiętam jeszcze z czasów Game Boya, którego kiedyś mój brat pożyczył od kolegi. Prawdziwy klasyk. Mamy Jumpmana (późniejszego Mario) i za zadanie mamy uratować księżniczkę oraz zgładzić wielkiego goryla, a wszystko na trzech niewielkich etapach. Gra lekka, fajna i przyjemna.
DONKEY KONG JR.
NINTENDO - 1982/1983
Kontynuacja, bardzo dobrej gry sprzed roku. Tym razem jednak role się odwracają i kierujemy małym gorylkiem, mamy za zadanie uratować goryla z rąk Jumpmana. Ciekawostką jest też specjalna wersja tej gry: DONKEY KONG JR. MATH do nauki matematyki.
DONKEY KONG 3
NINTENDO - 1984
Część trzecia jest nieco... inna. Zlewcza, ale jednocześnie słaba w stosunku do poprzednich. Tutaj musimy po prostu unikać wszystkiego co się rusza i walić goryla w pupę, aby wlazł na samą górę. Gierka na 3-5 minut.
YIE AR KUNG FU
Przesadził bym mówiąc, że jest to najlepsza bijatyka na nesa, ale nie przesadzę mówiąc, że jest to jedna z najlepszych bijatyk na nesa. Wspaniała!
Gra jest strasznie prosta, mamy tylko dwa ciosy (noga, ręka) oraz skok. Coś jednak w tej grze jest, ponieważ ona.... wciąga.
Mamy 5 przeciwników (grubas z mieczem, baba plująca czy coś, gościu z łańcuchem, laska ninja, judoka). Po pokonaniu wszystkich nasz bohater, Bruce Lee uderza w gong i gra zapętla się, ale jest trudniejsza. Świetne odgłosy walki (kukuł) i świetna muza. Gra wyjątkowa!
LODE RUNNER
HUDSON SOFT - 1984
Ulubiona gra mojego ojca z dawnych lat. Jaki on był w niej dobry. Nie raz siedziałem przy nim i mu dopingowałem. Niekiedy gra mnie wkurwiała, bo ojciec okupował pegasusa, grając w tą grę.
Graficznie może nie jest rewelacyjna, ale tu chodzi głównie o ideę. Ja cenię sobie tą grę wyżej od Pac Mana, Tetrisa, Arcanoida i wielu innych gier.
Cel gry jest prosty: żebrać wszystkie kupki ze złotem i nie dać się zabić, gorzej jest z realizacją celu.
CHAMPIONSHIP LODE RUNNER
HUDSON SOFT - 1984
Jazda bez trzymanki w porównaniu z częścią pierwszą. Pierwszy etap już nieźle daje po dupie. Gra taka sama jak poprzedniczka, tylko tutaj poziomy to mega hardkor.
ICE CLIMBER
NINTENDO - 1984
Strasznie prosta gra, a jednak bardzo wciągająca. Oczywiście gierka dobra najbardziej we dwóch. Cel jest prosty... iść do góry. Pamiętam jak z bratem odkryłem, że jak się długo nie wchodzi wyżej, to przychodzi biały niedźwiedź, skacze i poziom podnosi się do góry o jedno 'piętro'. Po tym odkryciu nasza gra opierała się na tym, aby czekać na niedźwiedzia
MAPPY
NAMCO - 1983
Przygody słonia, który strasznie bał się myszy albo przygody myszy, która boi się kotów. Nie wiadomo, bo graficznie średnio, ale gra zawsze mi się podobała.
Pewnego dnia poszedłem na rynek i mogłem wybrać sobie 1 cart, który będzie tylko mój. Wybrałem jakiś 57 in 1 bodajże. Moją ulubioną grą było właśnie Mappy z tego carta. Najlepszy bonus
EXCITEBIKE
NINTENDO - 1984
Kolejna gra legenda. Ta bardzo prosta, uboga graficznie oraz dźwiękowo gierka, potrafiła przykuć do telewizora na długi czas. Między innymi ze względu na wbudowany edytor tras.
W grze nie można było niestety zmierzyć się z żywym przeciwnikiem, a na "boty" w grze też nie można było liczyć - gdy wyprzedzałeś przeciwnika, za chwilę znajdował się on przed Tobą. Zresztą nie miało to większego znaczenia, ponieważ nie były to wyścigi w stylu "kto pierwszy minie metę" - tu ścigałeś się z czasem. Początkowo było bardzo łatwo, z czasem limit czasu zaczynał być mocno śrubowany.
Do wyboru 5 tras, każda w kilku odmianach. Różniły się one jedynie kolorystyką i kolejnością ułożenia przeszkód.
Ostatnio zmieniony przez OsA dnia Wto 14:54, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Wto 16:35, 30 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
SOCCER SIMULATOR
Najlepsza piłka nożna i najbardziej zapamiętana zaraz za Goal 3. Dostępna na cennej dyskietce - Złotej Czwórce. Gra jest bardzo prosta, ale jednocześnie grywalna. Do wyboru mamy pojedynczy mecz, turniej i grę we 2 osoby. Do wybory jest 8 reprezentacji. W systemie turniej, po prostu wybieramy 1 reprezentację i walczymy z siódemką pozostałych. Widok z góry. Ciekawa grafika w przypadku karnych. Świetna grywalność. Generalnie godna polecenia gra!
Grę przeszedłem nie jeden raz, wczoraj w studiu niestety uległem w 6 meczu (przedostatnim) ekipie Argentyny 4:3, a mecz był bardzo zacięty.
TMNT Tournament Fighters
Znana jako po prostu czwarta część Turtlesów. To już nie jest chodzona bijatyka, ani platformówka, tylko bijatyka. Do wybory mamy historię, walkę przeciwko komputerowi lub drugiemu graczu oraz turniej. W historii, wybieramy jednego żółwia i mamy do pokonania 6 przeciwników (3 pozostałych żółwi i 3 złych). Gra została ochrzczona jako najlepsza bijatyka na NES'a.
Gra jest stosunkowo nowa - z 1993 roku, więc oprawa graficzna stoi na bardzo wysokim poziomie. Denerwować mogą jedynie tekstury nachodzące na siebie, przez co sprite'y migają, gdy postaci są blisko siebie. Widać nie można mieć wszystkiego... ; ) Nie jest to jednak jakaś większa wada.
Dźwięk także zasługuje na duży plus. Niezłe muzyczki oraz odgłosy postaci.
Kuleje troszkę ilość dostępnych fighterów. W trybach 'vs player' oraz 'vs cpu' jest ich tylko 7 (żółwie, Casey Jones, Hothead no i Schredder). W trybie story możemy grać tylko żółwiami.
Rekompensuje to jednak animacja bohaterów, ich kombosy oraz ogólnie poziom rozgrywki. Konami wycisnęło co tylko się dało z NESa, ciężko, o lepiej wyglądającą grę na tą konsolę.
Tryb story ukończyłem wczoraj w studiu chyba na poziomie easy, bo nic nie zmieniałem. Na hard jest ponoć trudna, nawet gryzakiem.
BOOMERANG KID
Bardzo popularna gra, zapewne z tej racji, iż została umieszczona na Złotej Czwórce. Tak to kto wie. Boomerang Kid to gra, którą dażę sporą sypatią, pomimo tego, iż potrafi być irytująca. Mamt planszę i musimy pozbierać na niej wszystkie bumerangi i dość do wyjścia? Niby proste? No oczywiście są jakieś tam przeszkadzajki, ale i tak wydaję się prostę nieprawdaż? Ano właśnie i tutaj jest magia Boomerang Kida. Trzeba wiedzieć jak grać, bowiem nasz nieustraszony bomerangowy chłopiec nie może spaść ze zbyt dużej wysokości, dlatego trzeba tak się przemieszczać, aby powoli jakimiś stopniami schodzić w dół.
Pomimo prostoty, gra jest bardzo przyjemna. Warto dodać, że co poziom mamy do wybory prawo i lewo i z obu stron są inne poziomy. Warto wiedzieć gdzie iść, bowiem poziomy z aligatorami i kangurami są trudniejsze, aniżeli z rekinami czy koala. Zawsze dochodziłem do 2 'świata', czyli zamku. Tam już gra nieco traci klimat, robi się ponuro, aczkolwiek chciał bym zobaczyć co jest dalej. Być może kiedyś będzie mi dane przejść dalej.
Ostatnio zmieniony przez OsA dnia Śro 19:33, 31 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Śro 19:47, 31 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Chip 'n Dale - Rescue Rangers
Chip i Dale to klasyka gier platformowych na pegasusa. Tandem CAPCOM & DISNEY kolejny raz pokazał jak należy tworzyć doskonałe gry platformowe. Gra oferuje grę zarówno na jednego gracza jak i na dwóch w trybie współpracy co jest chyba najlepszym wyjściem, gdyż wtedy da się najfajniej pograć. Gra ma mniejszą paletę barw niż Rescue Rangers 2, ale i tak nie zmienia to faktu że jest bardzo ładną i kolorową grą.
Więc o co chodzi w grze? Musimy pokonac Fat Cata, ale żeby do niego dotrzeć musimy pokonać kilkanaście światów, każdy całkowicie inny.
W pokonaniu mechanicznych psów, różnego rodzaju pszczół, robaków i innych wrednych wrogów pomagają nam rozmieszczone na mapie skrzynki, którymi rzucamy w przeciwnika. Poza zwykłymi skrzynkami jako broni możemy użyć bomb, jabłek, jak i kawałków drewna. W grze warto przeszukiwać skrzynie gdyż za każde sto kart z rysunkiem kwiatka otrzymujemy 1 up.
Mamy mapkę światów od A do H i nieraz sami decydujemy gdzie się udać naszym statkiem powietrznym. W każdym etapie znajdziemy inną gamę przeciwników, oraz zupełnie inny etap. Już w pierwszym etapie zmieniamy scenerię wspinając się na słupy wysokiego napięcia, by potem trafić do laboratorium. Napotkamy także etap w fabryce jak i etap w lesie, a nawet popływamy motorówką
Gierka ma początkowo 8 etapów, później jeszcze 3 kolejne już na innej mapce. Część pierwsza jest prostsza od dwójki, bardzo łatwo się zdobywa życia, właściwie trudno jej nie przejść. Ogólnie seria Chip i Dale jest dość prostą serią, aczkolwiek nawet wyjadacze chętnie pogarają w te gierki. Bossowie są dość prości i jednostajni. Przeszedłem tą gierkę wczoraj
Chip 'n Dale - Rescue Rangers 2
Fatcat nastawił bombę w jednej z restauracji . Któż mógłby pokrzyżować jego plany? Oczywiście, do walki przystępują dwie przesympatyczne wiewióry. Ale nie tak szybko, zanim ostatecznie rozprawią się ze Spaślakiem czeka ich kilka ciekawych lokacji (od wielkiej zamrażarki do Big Bena) do przebycia. Jak to zawsze bywa, po drodze spotkają na drodze różne przeszkadzajki, ale co to dla nich.
Graficznie gra przedstawia się podobnie jak w pierwszej części, postaci jednak są bardziej kolorowe i dzięki temu milej się na nie patrzy. Muzyka iście bajkowa, jak dla mnie spełnia swoje zadanie, czyli uprzyjemnia całą rozgrywkę.
Co z grywalnością? Zdecydowanie polecam tryb dla dwóch graczy. Do wyboru kilka rodzajów broni miotanej, od tradycyjnych skrzynek do ogłuszonych przeciwników. Wadą może być liniowość fabuły, bowiem ciągłe chodzenie w prawo albo w lewo, a po każdym levelu Boss (którego zawsze się w podobny sposób pokonuje) – może znudzić.
Gra jest już nieco trudniejsza od jedynki. Zrezygnowano z mapki. Mamy na początku 5 etapów. W jednym gramy na czas i na przejście mamy 3 minuty i w tym etapie nie ma bossa. Po przejściu 5 etapów, mamy potem do wybory 3 etapy. Wszystkie 3 musimy przejść, ale możemy chociaż sobie wybrać, który najpierw. I po przejściu wszystkich 3, mamy ostatni - finalny etap i boss. Mimo wszystko gra jest nadal miodna i chyba nawet nieco lepsza od dwójki. Przeszedłem ją dzisiaj. Pamiętam, że grając na dwóch z Marianem, tak abyśmy razem przeszli dalej było trudniej, aniżeli samemu. Dlatego często go podnosiłem i rura przez planszę
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsA
!!! MVP !!!
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 11643
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bełchatów Płeć:
|
Wysłany: Sob 15:36, 03 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Doki Doki Yuuenchi
Dla mnie zawsze ta gra będzie się nazywać 'Disneyland'. Bardzo popularna. Grałem już spory czas temu, dochodziłem bardzo daleko (ostatni etap?), ale nigdy nie udało mi się jej ukończyć. Oczywiście jest to japońska wersja. W wersji amerykańskie i europejskiej zmieniono głównego bohatera na... trolla... Nie polecam! Oryginał jest tylko jeden... disneyland! Oryginalne tłumaczenie tytułu: Bić! Bić! Park rozrywki!
Co o fabule? Niewiele, wiemy tylko tyle, że chłopiec na filmie w kinie widzi spacerującą młodą damę. Nagle zostaje ona schwytana przez fioletową łapę. Chłopiec z widowni wskakuje na ekran, a przed nim drzwi do tytułowego parku rozrywki.
No i zaczyna się gra. Sterujemy chłopcem w kasku, który ma za zadanie (a jakże) uratować porwaną dziewczynę. Do przemierzenia 5 światów, m. in. dżungla, cmentarz i kosmos. Od ilości przeciwników nas głowa nie zaboli, choć są oni poustawiani w takich miejscach, że możemy stracić nie punkt energii, a całe życie. Tych mało nie jest, są dodatkowo porozmieszczane po planszy, a w razie potrzeby można wykorzystać jedno z trzech continue. Broń mamy tylko jedną, ale w czterech wersjach. Gdy jesteśmy w pełni sił, strzelamy piłką do baseballa, przy stracie energii dwiema (ale jeśli trafią jednocześnie w jeden cel, obrażenia liczone są jak od jednej piłki), potem piłką nożną silniejszą dwukrotnie od piłki, i gdy do śmierci już blisko strzelamy dwiema takimi piłkami. Nasz poziom energii jest odzwierciedlany przez kolor ubrania naszego małego bohatera. Na planszy bogato od różnych bonusów, najczęściej są to punkty, życia, serduszka regenerujące energię lub ptaszki, które wyręczają nas w niszczeniu wrogów. Oprócz etapów typowych dla platformówki pojawiają się trzykrotnie etapy, w których musimy jechać kolejką
Gra nie jest tak łatwa i przyjemna, jak mogłoby się na początku wydawać. Przeważają momenty, których musimy nauczyć się na pamięć, albo mieć refleks bramkarza. Inaczej stracimy cenną energię. Na lekkie pocieszenie zdrowie regeneruje się nam po każdym poziomie, ale bardziej pożyteczne są hasła, wyświetlane na początku każdego etapu. Niestety, obejmują one tylko dwa pierwsze światy.
Toki
Z grą mam sporo wspomnień. Nie była zbyt popularna, ale miał ją mój kumpel w podstawówce i gdy mi ją pożyczył... katowałem, aż w końcu ukończyłem. Niedawno również ją ukończyłem.
W grze mamy zaledwie 6 poziomów, ale za to są bardzo ciekawe i jednocześnie kolorowe. Bossowie nieco za prości, ale niesamowici
Fabuła w grze chyba sprowadza się do tego, że facio jest zmieniony w małpiszona i musi odnaleźć swoją damę i od-małpować się xd
Gra ogólnie nie należy do jakiś wybitnie trudnych (jak disneyland), ale gra się przyjemnie i są etapy, gdzie trzeba się natrudzić. Polecam!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|